by Marek | 16 sierpnia 2011 11:15
[1]
09:17:23 – 16.08.2011
Nie planowałem jeszcze „robić” kolejnego wpisu na stronie. W związku z wakacjami ( mam nadzieję ) mało kto wchodzi na stronę a już zapewne nikt nie czyta tego co piszę ale po nieprzespanej nocy przez Mateuszka, oczywiście przez nas również postanowiłem ulżyć sobie i przelać na „papier to co mnie boli”.
O męczącym katarze Mateo pisałem już mniej więcej miesiąc temu i co?……… ano…….. nic się nie zmieniło a wręcz przeciwnie katar się wzmaga. Mimo że Mateuszek przechodził ostatnio bilans 5 latka a co za tym idzie, bardzo dokładne badania: krwi, USG brzuszka, ECHO serca, EKG, RTG płuc, wymaz z gardła. Był osłuchiwany kilkakrotnie, przed bilansem i w czasie. Niby wszystko ok, dostał różne medykamenty, katar jak był, tak jest. Choć zaczyna mnie to denerwować a co za tym idzie potwierdzają się moje wątpliwości, co do podejścia lekarzy do problemu, czyli mówiąc wprost:
Mają wszystko w …………..albo ich wiedza na temat zwykłego kataru, już nie wspomnę o mukowiscydozie jest niewystarczająca, choć i to mało powiedziane.
Czyż dla mniej więcej 1200 -1300 chorych warto poszerzać wiedzę w tym kierunku. Dobrze katar którego nie można wyleczyć przez miesiąc, niech im będzie ale wczorajszej nocy chwilę po tym jak Mateuszek zasnął, zaczął kaszleć. Muszę w tym miejscu dodać, że Mateo od pobytu w szpitalu 5 lat temu nie kaszlał w nocy.
Mógł chorować, być przeziębiony, zainfekowany i kaszleć w dzień, nigdy nie kaszlał w nocy. Wczorajsza noc była potworna dla nas a co dopiero dla Mateo. Tak bardzo męczył go ten dziwny suchy kaszel, że zaczęliśmy się na poważnie obawiać co się za chwilę może wydarzyć. Było po północy, wszyscy na nogach a Mateusz tak kaszlał, że zwymiotował. Już naprawdę przerażeni próbowaliśmy dzwonić do Doktor Odyniec, która notabene pozwoliła nam na takie telefony nawet w nocy. Niestety nie odbierała a my naprawdę nie wiedzieliśmy nie tylko jak mu pomóc ale i do czego ten, nie dający się nawet opisać kaszel doprowadzi. Myśleliśmy już o telefonie na pogotowie ale po pierwsze tylko Bóg wie gdzie teraz i czy jeszcze funkcjonuje w Tczewie pierwsza pomoc, to po pierwsze, po drugie założyłbym się, że nas „oleją” i do kaszlu nie przyjadą, wreszcie po trzecie nikt tam nie będzie miał pojęcia co zrobić z dzieckiem chorym na mukowiscydozę. Czyli jeżeli już to skierowali by nas do szpitala. Myśleliśmy również o telefonie do lekarza dyżurnego w szpitalu dziecięcym i pewnie tak by się to skończyło ale rozbudzony Mateuszek, potwornie zmęczony, bo to godzina 2 w nocy, prawie na siedząco oparty o poduszkę z mamusią przy boku, oglądając nocne bajki przestał kaszleć i zasnął. Nieco uspokojony, nasłuchując cały czas w pewnym momencie też zasnąłem. Obudziłem się po 5 rano i co słyszę………kaszel, potworny, męczący kaszel. Mieliśmy nadzieję, że to jakieś epizodyczne zdarzenie ale niestety. Poszedłem do jego pokoiku i ujrzałem wymęczone, zakatarzone i praktycznie bez przerwy kaszlące dziecko. Próbowałem z nim rozmawiać a on ni stąd ni zowąd :
[nice_alert]- dziadziuś nie musisz się tak martwić, ten kaszel mnie nie męczy…… nieprawdopodobne dziecko. [2][/nice_alert]
Córka przygotowała inhalację, podczas której cały czas kaszle….tak piszę kaszle bo dzieje się to tu i teraz. Jest godzina 8:40 i nic się nie zmienia. Córka postanowiła zaraz od godziny 8:00 zarejestrować go do obojętnie jakiego lekarza aby słuchowo stwierdził czy ten kaszel ma jakieś logiczne podstawy a później będziemy próbowali się skontaktować z doktor Odyniec. Szkoda, że nie odebrała telefonu w nocy, być może mogła by pomóc. Trudno nie możemy od niej tego wymagać ale szkoda.
Idę teraz do Mateo zobaczyć co aktualnie się dzieje………..zaraz wracam!
Jestem………. podkrążone oczy z niewyspania i ze zmęczenia. Córka już się zbiera bo zaraz 9:00. Mateuszek na pytanie czy już lepiej, odpowiedział:
– cały czas jest dobrze………no i rozmawiaj tu z nim, kaszle dalej. Jeżeli będę jeszcze pisał kiedy córka wróci od lekarza to na bieżąco poinformuję o tym co stwierdził medyk. Właśnie wyszli, czekam z niecierpliwością.
Wcześniej jeszcze przed tą nocą planowałem napisać jak przebiegły dwudniowe badania szpitalne w Gdańsku na ulicy Polanki. Na początku chciałem dokładnie wszystko opisać ale teraz tylko tak w wielkim skrócie.
Mateuszek był bardzo dzielny, mimo że biorąc krew do badania trzeba było kłóć go kilka razy bo Pani wyspecjalizowana w tym co robi nie mogła znaleźć żyły aby pobrać krew. Kiedy wreszcie jej się to udało, Mateusz wychodząc ze łzami w oczach powiedział do mnie:
[nice_alert]- dziadziuś jednak trochę to bolało……. cóż mogłem powiedzieć.[/nice_alert]
Pozostałe badania opisane wyżej, przeszedł już bez problemów. Zjawiliśmy się w szpitalu rano a ostanie badanie USG brzuszka odbyło się o godzinie około 16:00. Cóż było robić, gdzieś te 5 godzin postanowiliśmy przeczekać. W związku z tym że ukochany wujek Mateuszka pracuje w Gdańskiej Galerii postanowiliśmy tak pojechać i spędzić te godziny na zwiedzaniu. Z tych zdjęć łatwo się domyśleć co Mateuszkowi najbardziej się podobało.
[3]Może dodam, że katar miał cały czas ale o kaszlu nie było mowy, stąd to nasze zdziwienie, zaniepokojenie i przerażenie minioną nocą.
Po Badaniach USG lekarz stwierdził niewielkie powiększenie wątroby i ku naszemu zaskoczeniu za dużą ilość wapnia wydalającego z moczem.
Tak skończyły się badania pierwszego dnia. Na drugi dzień rano pojechaliśmy znowu aby wykonać tylko jedno badanie a mianowicie Echo serca, które trwało być może około 10 minut. Wynik zadowalający i z ulgą wracaliśmy do domu.
Znamy już większą części wyników i prócz tej powiększonej wątroby i nadmiary wapnia pozostałe wyniki są „dobre”. Nie znamy jeszcze wyników RTG płuc ( bardzo ważne ) oraz wymazu. Teoretycznie nie jest tak źle a tu ni z gruszki ni z pietruszki taka noc.
W nocy kiedy Mateo tak się męczył stwierdziłem, że już jestem za stary i ciężko i patrzeć na to męczące się dziecko. Wychowałem dwoje dzieci ( no trochę w tym pomagała mi żona [4]) ale nigdy nie przeżyłem takiej nocy. Wiadomo, że nasz strach jest spotęgowany chorobą Mateuszka i naszą niewiedzą co robić w takich momentach.
Kochani, córka jest jeszcze w przychodni a ja już chyba będę powoli kończył ten wpis, który chyba bardziej „służy mnie”, niż komu innemu ale jeżeli ktoś go przeczyta a być może jeszcze go to zainteresuje, mogę tylko się cieszyć.
[nice_warning]Po zatem jak już pisałem wcześnie wakacje się dla nas skończyły, choć plany były…..oooooooooo i jeszcze większe ale szybko się okazało i potwierdziło to że bez kasy nikt za wysoko nie podskoczy.
Wkurza mnie to bardzo, bo przecież dwa nasze wyjazdy które opisuję w poprzednich wpisać, tak nadszarpnęły nasz budżet, że już na wyjazd do ZOO nas nie stać…..kurcze….szlag trafia.[/nice_warning]
Source URL: http://www.mati-szostak.pl/2011/08/16/co-za-noc/
Copyright ©2020 Mukowiscydoza – Mateusz Szostak unless otherwise noted.