Wczoraj jak codziennie, choć tym razem samochodem, pojechaliśmy na nasz Bulwar nad Wisła aby tam pospacerować. Tak sobie zażyczył Mateuszek. Myślałem, że miał ochotę pobawić się na zorganizowanym tam placu zabaw ale okazało się, że się myliłem. Na moje pytanie czy chce pozjeżdżać na zjeżdżalni odpowiedział – dzidziuś ja chciałem pospacerować nad Wisłą a nie się bawić. Ocho myślę sobie, dałem plamę zadając niestosowne pytanie”
Spacerowaliśmy nad samą Wisła dzięki niskiemu jej stanowi, obserwując roślinność, nurkujące w wodzie kaczki i przepływającą w tym czasie barkę. Było naprawdę cudownie. Potem choć miejscowość po drugiej stronie Wisły „widać gołym okiem”, ze względu na zamknięty „most samochodowy” musieliśmy zrobić ponad 15 km aby stanąć z drugiej strony mostu. To była druga część naszej wycieczki ale tym razem przejażdżka jego ukochanym Sharanem. We wsi Lisewo, bo tam pojechaliśmy odwiedziliśmy „miejscowy stadion” aby pospacerować i zrobić sobie kilka pamiątkowych zdjęć. Byliśmy tak zajęci rozmową i zwiedzaniem stadionu, kiedy spojrzałem przypadkowo na zegarek okazało się, że mamy 20 minut do lekcji Mateuszka. Od początku maja objęty został indywidualnym nauczaniem, ze względu na bardzo częste infekcje, choroby i tym samym ciągłe nieobecności w szkole.Mieliśmy 20 minut a do domu ponad 15 km. Kiedy wjeżdżaliśmy na parking, Pani Mateuszka własnie otwierała drzwi klatki schodowej….zdążyliśmy
Pod koniec dnia pojawił się wodnisty katar ale humor Mateuszkowi jeszcze dopisywał. Dzisiaj dosłownie przed 15 minutami wróciliśmy od Doktor Odyniec. Nosek zapchany, kaszel, bardzo mocna chrypka. Okazało się że prawdopodobną przyczyną pogorszenia stanu zdrowia jest alergia i do tego bardzo szybciutko dołączyła infekcja. Pani Doktor jest również alergologiem wiec wie co mówi i robi. Ponoć wszystko pyli jak stwierdziła i tak będzie jeszcze przez cały czerwiec. Stąd u Mateo takie objawy, do tego zaczerwieniony migdał i mamy to co mamy. Ostrzegam wszystkich, którzy nie chcą być zapyleni aby ograniczyli do minimum wyście z domu do końca czerwca, tym którym zapylenie jest, no powiedzmy na rękę proponuję powrót do domu w lipcu. Może za kilka miesięcy z tego pylenia będzie w końcu jakiś pożytek?
Bardzo się boję i martwię tym czym zwykle, czyli jeżeli „Mateuszek coś załapie”, to potem nie ma końca, oby tym razem było inaczej.
[DISPLAY_ACURAX_ICONS]
Comment:*
Nickname*
E-mail*
Website
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.