„Żyjemy w przedziwnym kraju”

„Żyjemy w przedziwnym kraju”
19 marca 09:47 2013 Print This Article

Mateo23Od naszej ostatniej wizyty kontrolnej w Poradni Mukowiscydozy w Gdańsku minęło zaledwie kilka dni i w tym czasie parę razy rozpoczynałem kolejny wpis, aby po kilku zdaniach skasować to, co już napisałem dochodząc  do wniosku, że skoro nie mam nic nowego, ważnego do przekazania, po co zawracać głowy czytającym sprawami drugorzędnymi.

[ hana-code-insert ] ''Dla' is not found

Pamiętam, kiedy 9 listopada 2006 roku ruszyła nasza strona i pojawił się mój pierwszy wpis. Choć nie pamiętam już, czego dotyczył to wiem, że wzbudził dosyć duże zainteresowanie. Minęło ponad 6 lat,  niby nie dużo, ale jak wiele od tamtego czasu się zmieniło. Mam na myśli w tej chwili funkcjonowanie takich stron jak nasza w tym wirtualnym świecie.

Jeszcze sześć lat temu być może pamiętacie, takich stron o podobnej tematyce nie było wcale tak wiele?  Teraz chyba nikt nie wyobraża sobie funkcjonowania, walki o zdrowie i życie najbliższych bez możliwości dotarcia do jak największej ilości osób?

Ciekawe, co? Oczywiście cały czas poruszam się a przynajmniej taki ma zamiar w kręgu osób z podobnymi problemami, które nas dopadły a czego następstwem było powstanie właśnie tego typu stron internetowych.

Dzisiaj, kto choć czasami przegląda zasoby internetowe chyba nie ma  takiej możliwości, aby nie natknął się na strony czy choćby hasła typu:  

··Prosimy pomóżcie takiej czy takiej osobie…W zbiórce pieniążków na przeszczep serca, wątroby, płuc itd. Błagamy o pomoc temu czy tamtemu w zakupie wózka inwalidzkiego czy innych urządzeń do rehabilitacji i wreszcie ostatnio prosimy o przekazanie 1 % podatku i tu można by wymieniać  prawie w nieskończoność cele, na jakie przeznaczymy fundusze właśnie z 1%.

Nieskończoną ilość razy zastanawiałem się, dlaczego tak właśnie się dzieje? Żyjemy w przedziwnym kraju. Tragedia w rodzinie, choroba, ciężka być może nieuleczalna, co robimy? 

Jeżeli przeżyjemy pierwszy szok spowodowany samą wiadomością o nieszczęściu, jakim jest choroba kogokolwiek z najbliższych, po wizytach w szpitalach, przychodniach,  w różnych instytucjach państwowych (  zakładam, że tak jak nas innych też nie stać na wizyty prywatne), które okazują często „drogą krzyżową”,  w końcu dochodzimy do wniosku że kraj, w którym cały czas służba zdrowia jest bezpłatna, nie jest w stanie nam pomóc, no chyba, że dysponujemy nieograniczoną suma pieniędzy wtedy będą robić wszystko, aby nie tylko nam pomóc, dać nam nadzieję, ale będą starali się nas tak długo zwodzić, aby wyciągnąć jak najwięcej „szmalu”,  jeżeli jednak jesteś „pusty”  rozkładają bezradnie ręce, bo szkoda czasu.

Właśnie wtedy już bezradni  nie wiedząc absolutnie, co robić ( a czas ucieka) staramy się, aby ktoś nam pomógł,  uruchomił stronę internetową, czy sami zakładamy bloga i kierujemy błagania do obcych nam osób licząc na zrozumienie nietypowej przecież sytuacji i oczywiście błagamy o pomoc.

Dlaczego tak postępujemy bo wierzę, że w każdym z przypadków nie widzimy lub nie mamy innego wyjścia?  Zastanawiam się jak długo taka sytuacja, będzie miała miejsce, jak długo jeszcze mówiąc ogólnie państwo nasze będzie miało nas w głębokim poważaniu lub będzie markowało działania mające na celu pomoc będącym w takiej sytuacji jak moja córka, w naszym przypadku cała nasza rodzina.

Wiecie, co myślę, że taka sytuacja potrwa jeszcze bardzo, bardzo długo.  Być może skończy się wtedy, kiedy nasze błagania pozostaną bez odzewu, bo  nie wierzę, że dlatego iż nasi decydenci, włodarze, wybrańcy narodu nagle1-strona zaczną nas zauważać?

My błagamy o pomoc i  większym lub mniejszym stopniu ją uzyskujemy co sprawia, że oni uważają sprawę za załatwioną. Wyręczają się ludźmi, którym serce nie pozwala przejść obojętnie obok cierpienia ludzkiego i często dzieląc się ostatni groszem sprawiają, że  w takich jak my nie gaśnie nadzieja na uratowanie życia, w naszym przypadku najdroższego nam Mateuszka.

Stąd też portale społecznościowe chcąc nie chcąc zmieniają się w tablice ogłoszeń, próśb i błagań o pomoc.

Wiem, wiem, że życia czy zdrowia nie kupimy za żadną kasę, ale kto ma większe szanse na przeżycie, czy choćby przedłużenie życia, nie wspominając już o wyleczeniu. Ten, kto ma środki czy golec, choćby taki jak ja?

Jako wierzący  jeszcze w Boga ( proszę nie łączyć tego z klerem, kościołem i całym tym blichtrem jemu i wierze towarzyszącym) powinienem sobie powiedzieć, że Bóg tak chciał i nic na to nie poradzimy?

Dla mnie osobiście, co mnie bardzo martwi Polska staje się krajem wyznaniowym, nie obywatelskim, ale właśnie wyznaniowym. Jeżeli już jesteśmy tak bardzo wierzący lub chcemy,  aby za takich nas uważano, to dlaczego tak w zasadzie się zamartwiamy i robimy wszystko, co w ludzkiej mocy, aby ratować życie skoro i tak nie mamy na to wpływu? 

Nie próbuję, nie chcę  filozofować i udawać, że jestem tak „oblatany i obcykany z tekstem biblii” itp., wprost przeciwnie, ale sam ksiądz na moje pytanie zapewne naiwne, dlaczego?

–  Odpowiedział beznamiętnie, zimno aż powiało chłodem – „takie są wyroki boskie i nic na to nie poradzimy”, czyli idąc tym tropem należałoby porzucić wszelkie starania i czekać, bo i tak nie mamy na nic wpływu?

Zadaję sobie sprawę, że zaczynam brnąć w niebezpiecznym kierunku dla każdego a tym samym i dla mnie. Na takich stronach jak nasza nie powinno się, wręcz niewskazane jest poruszanie tematów dotyczących kościoła chyba, że wychwalamy go pod niebiosa, bo w innym razie musimy się liczyć z tym, że osoby, które do tej pory w jakiś sposób pomagały mojemu wnukowi, po przeczytaniu tego czy innego tekstu odwrócą się od niego z niesmakiem. 

To dlaczego o tym piszę? Bo po prostu to zauważam i z takim zachowaniem się nie zgadzam.

Tak w Polsce postępuje część tych, którzy mienią się obrońcami krzyża, wiary, prawa i sprawiedliwości? Zniszczyliby każdego myślącego inaczej, wierzącego inaczej lub choćby mającego jakiekolwiek  wątpliwości powstałe z różnych powodów. To smutne, na prawdę smutne, ale coraz częściej można się o tym przekonać, choćby właśnie przeglądając Internet, czytając komentarze na różnych stronach i to o podobnej tematyce do naszej. 

Tyle złej woli, nienawiści, braku tolerancji, zrozumienia innych, ich problemów, jakie by one nie były i jak bardzo ważne dla osób, które się z nimi borykają, jeszcze nie widziałem.

DSCN3184Kto zna losy Mateusza, jego choroby naszej próby walki o jego życie, która właśnie bez pomocy tych cudownych ludzi, o których wspominałem nie byłaby możliwa, ten zna też mnie, czyli jego dziadka?

Wie również ( mam taką nadzieję), że staram się pisać szczerze nie tylko o naszym życiu, ale i o tym, co mnie boli, z czym się zgadzam lub nie, czego nie rozumiem.

Nie staram się i nigdy tego nie będą robił, czyli pouczał kogokolwiek, co ma robić i jak żyć w określonych sytuacjach, w których się nagle znalazł, lub znajdzie. Bo po pierwsze sam nie wiem jak żyć, po drugie uważam, że nie mam takiego prawa a po trzecie każda osoba jest tak inna, ( co uważam za wspaniałe) w tym, co robi, czuje i jak przeżywa, lub radzi sobie z wydawałoby się podobnymi problemami, z jakimi przyszło nam się stykać. Tę inność właśnie uważam za ogromny dar, który należy bezwzględnie szanować.

Natomiast, jeżeli już jestem do tego w jakiś sposób zmuszony wpierw staram się taką osobę zrozumieć, spróbować się postawić w jej sytuacji, choć mimo to nigdy nie będę wiedział, co czuje i dlaczego właśnie tak się zachowuje nie inaczej. 

Dlatego na koniec proszę osoby, które do tej pory były z Mateuszkiem, aby z nim pozostały wbrew temu, co piszę i myśli jego dziadek, bo  to przecudny, kochający życie, „wszytko i wszystkich” dzielny chłopczyk, który tak jak inne dzieci, chce być tylko zdrowy i żyć, po prostu żyć.

 

[ hana-code-insert ] ''Dla' is not found

.

view more articles

About Article Author

write a comment

0 Comments

No Comments Yet!

You can be the one to start a conversation.

Add a Comment

Your data will be safe! Your e-mail address will not be published. Other data you enter will not be shared with any third party.
All * fields are required.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.