Namiastka normalności?

Namiastka normalności?
25 kwietnia 11:06 2013 Print This Article

Czy juz czas na innego przyjaciela3Nasz Mukolinek ma się dosyć dobrze. Trochę pokaszluje z różnych powodów,  jego choroba, wiosna, pylenie, wszytko kwitnie itd. Ciężko się połapać, przynajmniej mnie. Zaczął się okres, kiedy w mieszkaniu mamy zamiar przebywać tylko wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia, czyli jak najwięcej spacerów i zabaw na świeżym powietrzu?

Do urodzin Mateusza pozostało:

[ujicountdown id=”Do urodzin Mateuszka” expire=”2013/05/22 00:00″ hide = „true”]

Ostatnio dwa dni spędziliśmy na objazdach hodowli owczarków niemieckich długowłosych. W sumie zrobiliśmy około 200 km by obejrzeć ewentualnego, nowego przyjaciela, członka rodziny wiecie już, że mam na myśli psa?

DIGITAL CAMERAPo starcie naszego cudownego, niezwykłego psa, jakim był nasz drogi „Kastor”, który mieszkał z nami ponad 11 lat, powiedzieliśmy sobie wtedy z żoną, że już nigdy więcej żadnego psa. Osobiście nie myślałem, że będę tak przeżywał odejście przyjaciela, raczej członka rodziny, bo tym był dla nas nasz Kastor. Nigdy więcej dodatkowego bólu i żalu po starcie?

Od tego czasu minęło już prawie półtora roku a nie ma praktycznie dnia abym nie tylko ja, ale cała rodzina włącznie z Mateuszkiem nie myślała i  nie wspominała  przyjaciela. W tym okresie niejednokrotnie zastanawiałem się, że może jeszcze raz spróbować zaryzykować  zwłaszcza, że nie jesteśmy sami i jedyni, którzy tęsknią a jednocześnie już pragnęliby mieć kogoś, kto będzie przy nas w każdej chwili i nie opuści w potrzebie tak jak zrobili to ludzie wcześniej deklarujący swoją przyjaźń.

Wreszcie a może przede wszystkim z powodu mojego wnusia. Na zdjęciach poniżej z naszym niezapomnianym przyjacielem, którego bardzo kochał, zresztą to dobrze widać na fotkach.

Pamiętam, kiedy Mateusz się urodził i kiedy stwierdzono jego ( jak pisze nazwę czuję jak wszystko we mnie chodzi, buzuje, tak jej nienawidzę) chorobę wtedy był problem, bo lekarz prowadząca stwierdziła, że  żadnego psa.

Przeraziliśmy się, bo nasz Kastor miał wtedy około 6 lat i co teraz? W końcu doktor zgodziła się skoro już jest, ale zaleciła obserwację Mateuszka i jego ewentualne reakcje chorobowe związane z jego obecnością.

Na szczęście nie tylko nic się nie stało a Kastor stał się nieprawdopodobnym obrońcą Mateo, którego bardzo pokochał i jak widzieliście na zdjęciach z wzajemnością.

Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. Mateusz, który przeszedł już niektóre testy alergiczne, które nie wykazały przeciwwskazań do obecności tego rodzaju zwierzęcia. Pragnie mieć pieska, przyjaciela, który go pokocha tak jak z cała pewnością on jego.

Oczywiście wiemy, co wiąże się, jakie spadną na nas  dodatkowe obowiązki  takiej decyzji, jeżeli już wspólnie zadecydujemy.

Pies to nie zabawka i wiem, że Mateusz również to dobrze rozumie.  Wiemy też ile cierpliwości trzeba mieć przynajmniej na początku, aby wychować psa  i ułożyć go tak, aby stał się  nasz poprzedni, członkiem rodziny.

Wiem, że kiedy już się zdecydujemy, to właśnie tak się stanie. Wszyscy kochamy zwierzęta a psy ze zrozumiałych względów w szczególności. Mamy też nadzieję i tak twierdzą lekarze ( a konsultowaliśmy ewentualną naszą decyzję o psie w domu z trójką specjalistów) pies będzie miał ogromny, pozytywny wpływ na Mateusza i jego pewną formę  rehabilitacji.

Moi drodzy decyzja nie jest łatwa, nie tylko z powodu dodatkowych obowiązków czekających nas wszystkich, ale na drodze staje jak zawsze kwestia ceny takiego szczeniaka i naszej pustej kasy.

Tak już jest od lat, że skupiamy się na leczeniu Mateo, zakupie lekarstw, witamin, inhalatorów itd. długo by pisać, na które nas nie stać i tylko dzięki pomocy ludzi serdecznych, cudownych udaje nam się przetrwać 7 rok z tą przeklętą mukowiscydozą.

Ktoś powie, po co Wam pies, na którego Was nie stać? Skupcie się na leczeniu Mateuszka i pozyskiwaniu środków na jego rehabilitację a nie na tego typu, niekonieczne „przyjemności”?  Dodatkowa istota do wyżywienia i opieki.

To  prawda, ale mimo choroby Mateuszka, naszej sytuacji nie przestaliśmy marzyć, kochać, czuć  jak każda  inna „zdrowa rodzina”

Może ktoś powiedzieć tyle psów czeka w schroniskach na dom, prawdziwy dom. To też prawda, ale Mateusz po zasięgnięciu opinii powinien, jeżeli już to mieć pieska od szczeniaczka, który będzie razem z nim dorastał, absolutnie zdrowego, od „odpowiednich ułożonych rodziców”, który będzie nie tylko jego przyjacielem, ale  opiekunem i obrońcą, aby mieć odrobinę pewności, że decyzja którą jeżeli podejmiemy będzie na pewno słuszna? Choć do końca nikt tego nie wie?

Mateusz po wczorajszej wizycie do dnia dzisiejszego nie może dojść do siebie, powtarza, co jakiś czas słowa;

· – ale wczoraj było fajnie, jaki piękny dzień –  oczywiście w kontekście naszego wyjazdu a przede wszystkim piesków, z którymi obcował.

Myślę, że zdjęcia, poniżej choć w części oddadzą to co czuł?

Nie wiem dalej, co robić? Piesek kosztuje 1000 zł już po rabacie specjalnym dla Mateusza.  To jak wiecie dla nas olbrzymia kwota. Być może jakąś niewielką część  wyłoży Mateuszkowi jego prababcia? Co z resztą na razie nie wiemy?

Być może znajdzie się jakiś sponsor, który zrozumie ową potrzebę a jednocześnie nie zarzuci nam wydawania pieniędzy na  psa zamiast na leczenie? Może ten pies będzie jednym z najlepszych sposobów na rehabilitację Mateuszka?

Po wczorajszej widocznej również na zdjęciach wizycie u właściciela psów a konkretnie suczek, bo tylko te jeszcze nie są zarezerwowane, psy byłyby do odbioru po uprzedniej zaliczce po 15 maja ( tuż przed 7 urodzinami Mateuszka), ale decyzję musimy podjąć do soboty, aby zarezerwować szczeniaka?

Jeżeli znalazłby się, ktoś, kogo stać byłoby na taki gest i pomógłby w zdobyciu funduszy na zakup psa, bylibyśmy wszyscy bardzo szczęśliwi,  jeżeli  nie, będziemy musieli poczekać na lepsze czasy?

Czuję, że nie powinienem pisać i szukać sponsora, który pomógłby nam w zakupie psa, kiedy tak bardzo brakuje nam choćby kreonu dla Mateuszka a sponsora, który pomógłby w zakupie większej ilości enzymów nie możemy znaleźć od lat. Zapewne będę za to krytykowany ale cóż nie pierwszy i nie ostatni raz. Mateusz oprócz potwornej choroby, która go dotknęła to przecież normalny cudowny chłopczyk niczym nie różniący się od innych, zdrowych i chciałbym aby tak też się czuł, dopóki może?

 Musimy wybierać i w końcu najważniejsze są leki, choć szczęście, uśmiech Mateuszka, widok cieszącego się z niewielu przyjemności, które możemy mu zaoferować, jest dla nas bezcenne.

  Article "tagged" as:
  Categories:
view more articles

About Article Author

write a comment

0 Comments

No Comments Yet!

You can be the one to start a conversation.

Add a Comment

Your data will be safe! Your e-mail address will not be published. Other data you enter will not be shared with any third party.
All * fields are required.