No to zaczynamy. Pisałem już że tęsknimy za latem, pisałem? Tak bardzo brakuje nam światła słonecznego, naszych codziennych długich spacerów, lekkich letnich strojów. Teraz za nim się „wtarabanimy w te coraz cieplejsze ciuchy to słońce zachodzi”. Ogólnie mówiąc pora roku do bani.
Przy okazji wspomnę, że na pewno zadowolona z postępów w nauce jest Pani, która uczy go języka angielskiego. Mateusz, jak twierdzi Pani z wiedzą jest na poziomie 3 klasy szkoły podstawowej, co nas również ogromnie cieszy, choć mnie osobiście nie dziwi, bo obserwując go podczas zabawy i gry na konsoli widziałem jak radzi sobie z tym językiem. Dodam jeszcze, że ponad programową znajomość języka angielskiego zawdzięcza swojemu ukochanemu wujciowi Damianowi oraz Cioci Asi, którzy poprzez zabawę z nim dają mu szansę na szybsze pokonanie bariery językowej w grach obcojęzycznych.
Myślę, że Pani katechetka też nie ma z nim problemów, choć czasami zastanawiam się nie nad tym jak i czy przyswaja sobie wiedzę, ale czy podana ona jest w taki sposób, który nie spowoduje u niego obaw, strachu przed nieuniknionym w aspekcie jego choroby. Wspominam o tym, bo, rozmawiam z nim i wiem, o co pyta?
We wtorek zawiozłem Mateuszka razem z jego mamusią na spotkanie klasy w Bibliotece Miejskiej na jednym z naszych osiedli. Spotkanie miało związek z „Rokiem Tuwima”. Czytano najbardziej znane i niezapomniane wiersze. Przy okazji Mateuszek zapisał się do tejże biblioteki i wypożyczył kilka interesujących go książek. To już jego druga karta w kolejnej tczewskiej bibliotece. Bardzo zadowolony ze spotkania wracał do domu z pakietem książek pod ręką.
Tak mniej więcej wyglądają w dużym skrócie dni mojego wnusia. Wiem, że już nie raz o tym pisałem, a że to nasza strona pozwolę sobie napisać po raz kolejny.
Mateuszek to wyjątkowo, cudowne, dobre, wrażliwe również na cierpienia innych dziecko. Tak bardzo jestem z niego dumny a zarazem niezmiernie szczęśliwy, że to właśnie ja mam to szczęście być jego dziadkiem. To ona daje mi siłę i energię do życia, której coraz bardziej mi brakuje. Mój stan zdrowia bardzo się pogarsza i to w szybkim tempie, ( czego na zewnątrz nie widać tak jak w przypadku Mateuszka, to zło siedzi w środku) i mam obawy czy przy „agonii naszej służby zdrowia” jakakolwiek widoczna pomoc jest jeszcze możliwa Nie będę opisywał moich dolegliwości, bo to nie o mnie tu chodzi, ale zaczynam się sam nieco martwić czy aby choroba mnie nie pokona. Piszę o tym właśnie, dlatego, że jest Mateuszek, mój kochany chory wnuczek, wychowywany bez ojca, który tak bardzo potrzebuje pomocy, czuję że mojej również. Robię, co tylko w mojej mocy, aby tę nieobecność ojca w jego życiu mu jakoś zrekompensować, ale ja jednak jestem tylko jego dziadkiem. Mimo wszystko czuję, że jestem mu potrzebny, stąd jest we mnie jeszcze chęć do życia mimo coraz większym problemów. Mam nadzieję, że znajdzie się lekarz, który zacznie się wsłuchiwać w to, co mówi jego pacjent a nie księgowa, do póki jeszcze nie jest za późno?
Moi drodzy to dzisiaj na tyle, może dodam jeszcze, że nasze auto, ukochany Sharan Mateuszka stoi w warsztacie i wiem, że sprawa jest poważna. Nie wiem natomiast jak długo jeszcze damy radę naprawiać naszego 17 latka. Boję się, że koszt naprawy w końcu przekroczy cenę samochodu, co wtedy? Ktoś powie, że w naszej sytuacji samochód to luksus. Pewnie, że tak, ale jego brak już raz sprawił, że cudem tylko uratowano Mateuszowi życie. Ten, kto nie wiem jak bardzo jest nam potrzebne auto przy chorobie Mateuszka ten również nie wiem jak bardzo, ale to bardzo boimy się go stracić. No, ale to już znowu mój problem, choć jak w przypadku stanu mojego zdrowia jakoś nie wiedzę wyjścia. Cóż życie sprawia różne figle, o czym zdążyliśmy się wielokrotnie przekonać. Być może coś się jeszcze zmieni i dane nam będzie pożyć jeszcze trochę w mniejszym niż dotychczas stresie, czego Wam również z całego serca życzę.
Jak zwykle trochę zdjęć z naszego życia.
[wysija_form id=”5″]
Comment:*
Nickname*
E-mail*
Website