„Życie mówi, sprawdzam”

„Życie mówi, sprawdzam”
29 listopada 08:24 2014 Print This Article

Jesienny spacer12se kopiaKażdemu z nas „życie w różnych jego okresach mówi, sprawdzam”. Są to sytuacje, których obawia  się każdy i chyba każdy gdzieś w duchu myśli sobie, że może mnie, mojej rodzinie uda się przejść przez życie bez  tragicznych zdarzeń, ciężkich chorób, krótko mówiąc uda się uniknąć tego wszystkiego, o czym codziennie czytamy w gazetach, w Internecie, oglądamy w telewizją gdzie na naszych oczach toczy się  ciągła walka o czyjeś życie.


Czy tacy ludzie gdzieś są, którym los w ciągu całego trwania  oszczędzi tak ogromnych cierpień, stresu i bólu? Nie wiem, być może?  Osobiście ich nie z nam, ale za to znam dosyć dużo takich, którzy myślą, że im się uda przejść przez życie Mateo02„suchą stopą, że wszyscy inni tak, ale oni nie. Część z takich myśli, że jak nie będzie w kontakcie z osobami, którzy maja problemy, walczą o życie, swoje czy najbliższych to uda im się uniknąć tego typu zdarzeń. Być może znam takie osoby  a przynajmniej tak myślę, które  w ten sposób podświadomie chcą uciec  nawet od myśli, że może im zdarzyć się coś, co zmieni ich dotąd stabilne i wydawałoby się szczęśliwe życie. Szkoda, że czasami z różnych powodów dotyczy to wydawałoby dotąd  lojalnych członków czy to dalszej czy bliższej rodziny, ale to już trochę „inna bajka”

Wspominam o tym, dlatego, bo sami jesteśmy przykładem rodziny walczącej o życie dziecka, w tym przypadku mojego jedynego wnuczka i praktycznie zostaliśmy sami w tej nie prawdopodobnie trudnej walce z nieuleczalną dotąd,  śmiertelną chorobą, Natychmiast dodaje, że nie chodzi absolutnie o wsparcie finansowe, ale o zwykłą empatię, chociaż minimalne zainteresowanie osób, które do tej pory uznawałem za bezgranicznie oddane ogólnie mówiąc  rodzinie, a która w trudnych momentach jest w stanie sprawić, że  to słowo  nie jest tylko pustym, nic nieznaczącym zwrotem. Niestety z ogromnym bólem muszę stwierdzić, że jednak to słowo, które do tej pory wydawało się, że  powinno łączyć, spajać jej członków,  zwłaszcza w chwilach kryzysu tworzyć siłę, która może stawić czoła właśnie tak niespodziewanym zdarzeniom, jak choroba, ból i cierpienie jej członków z różnych powodów.
„Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” to faktycznie tylko cytat ze filmu. Z życiem zwłaszcza w trudnych chwilach mało ma wspólnego.

Smutne to, ale prawdziwe. Choć może tylko nam, mnie się wydaje, bo żyjemy w ogromnym stresie od lat, że powinno być inaczej. Być może to normalka a ja żyję  urojonymi, wpojonymi mi wartościami, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego?

Moi drodzy oprócz naszej już ponad ośmioletniej walki z mukowiscydozą Mateusza, jakby tego było za mało, los sprawił, że naszej pomocy potrzebuje teraz osoba niezwykle ważna, walczyła o mnie w chwilach nieprawdopodobnie trudnych, której wiele zawdzięczam . Teraz kolej na mnie i choć nigdy się nie zdołam się jej odwdzięczyć za jej serce miłość i ogromne, nieprawdopodobne poświęcenie, to staram się robić wszystko by  mogła przetrwać te trudne dla niej i dla nas chwile. By stres związany z obecną sytuacją była jak najmniejszy. Wierzymy mocno, że jeszcze uda się przywrócić stan zdrowia do takiego by nasza pomoc ograniczała się tylko do obserwacji i działań mających na celu stworzenie jak najlepszych warunków do normalnego życia z chorobą a być może, w co również chcę wierzyć prawie całkowity powrót  dobrego stanu z przed 3-4 miesięcy.

Mateo03Między innymi również a może przede wszystkim ta nowa dla nas wszystkich sytuacja sprawiła, że zacząłem sobie zadawać pytanie?  Gdzie są wszyscy ci, których wydawałoby się stan zdrowia opisanej powyżej osoby  powinien nie tyle zaniepokoić, co choćby zainteresować? Gdzie są dzisiaj ci, o których zdrowie i życie drżała i bardzo przeżywała wszelkie stany niepokojące i w miarę możliwości była z nimi? Gdzie są dzisiaj ci, którzy tak bardzo wiele jej zawdzięczają i kiedy była im potrzebna byli, gdzie są teraz?

Nie potrzebne nam słowa krytykujące sposób postępowania, leczenia, którego bieg wyznaczają najlepsi  z możliwych prywatnych specjalistów. Czy tylko na to was stać?
Pisząc prywatnych specjalistów,  bo tylko do takich można się obecnie dostać w sytuacjach pilnych, gdzie nie ma czasy na czekanie.  Czy nas na to stać, pewnie, że nie, ale tak jak w przypadku Mateusza także w tym oddam wszystko, co tylko będę musiał, aby zapewnić przynajmniej szybką i wiarygodną diagnozę, która da nam szansę i pozwoli na leczenie kolejnej ukochanej istoty?·

·W tym miejscu pragnę bardzo, bardzo podziękować mojej żonie, córce i Mateuszkowi, kochanym moim najbliższym, którzy mnie nie zawiedli i sprawdzili się w tak trudnej przecież dla mnie sytuacji. Bez nich pewnie bym sobie z tym wszystkim nie poradził zwłaszcza, że sam walczę z rożnymi dolegliwościami, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować.
Dzięki nim mogę spać spokojniej, bo wiem, że są ze mną i biorą na swoje barki ogromną część problemów. Cieszę się ogromnie, że chociaż moi najbliżsi sprawdzają sie w tak trudnych sytuacjach, co pozwalał mi wierzyć, że można dużo znieść i wiele problemów pokonać.

Moi drodzy kończąc pragnę przeprosić za tak bardzo prywatnie dzielenie się moim myślami, ale  kiedy funkcjonujemy w sytuacjach dosyć ekstremalnych od wielu już lat i co jakiś czas jak wspomniałem  „życie mówi sprawdzam”, wtedy w tych naprawdę niełatwych chwilach zaczynamy się zastanawiać, dlaczego jest tak a nie inaczej. Dlaczego osoby, które do tej pory były dla mnie wzorem dobroci, uczciwości i sprawiedliwości w moim mniemaniu po prostu zawodzą?

[wysija_form id=”1″]

view more articles

About Article Author

write a comment

0 Comments

No Comments Yet!

You can be the one to start a conversation.

Add a Comment

Your data will be safe! Your e-mail address will not be published. Other data you enter will not be shared with any third party.
All * fields are required.